Talk:OLPC Poland

From OLPC
Revision as of 02:27, 8 June 2006 by Zebra (talk | contribs) (Może lepiej elektroniczne książki?)
Jump to: navigation, search

Sens działań w specyfice polskiej

Pytanie brzmi: Czy taki system przyjmie się w ogóle w Polsce? Podejścia są dwa. Albo Polska to kraj zbyt bogaty na taką inicjatywę lub opieszałość naszego ministerstwa i brak lobbingu.

0. Polska to nie biedny kraj jak Tajlandia. Tu dzieci mają dostęp do internetu, znajomych z komputerami itp. W programie nie bierze też udziału USA czy Australia. Prawie cała zachodnia Europa również nie jest zainteresowana. Ale np. Włochy już są.

To, co jest prawda w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu nie jest prawdą w innych regionach. Według GUS Polsce tylko 40% rodzin ma komputer, w badaniach na temat komputeryzacji 60% Polaków powiedziało, że w ogóle nie widzi potrzeby posiadania dostępu do sieci.
Jeśli Polacy (a co za tym idzie też i rodzice) odrzucają internet, to może znaczy, że faktycznie nie potrzebuje takiego dostępu?
Raczej nie zdaje sobie sprawy z korzyści jakie może odnieść z tego tytułu.
Trzeba by udowodnić, że ci ludzie nie wiedzą o czym mówią co może być trudne. Ilość osób w Polsce, która miała jakikolwiek dostęp do sieci jest ogromny (ale przyznam, że nie znam aktualnych danych, pamiętam tylko dane sprzed kilku lat). Samo stwierdzenie, że nie wiedzą co tracą trąci wydumaną wyższością naszej wiedzy od ich wiedzy. Rodzice zawsze mają lepsze rozeznanie co lepsze jest dla ich dziecka. Jeśli założymy inny pogląd doprowadzi to do zamordyzmu i niewoli.

1.

Cała ściana wschodnia to cyfrowa czarna dziura: wszystkie 5 najbiedniejszych regionów Unii Europejskiej leży w Polsce. Zdecydowanie jest potrzeba tego programu. Rekrutacja 03:26, 6 June 2006 (EDT)

Może Polski nie stać na komputeryzację w takim stylu? Może rodzice i sponsorzy sami powinni zakupić taki sprzęt? Choć z drugiej strony można by było hybrydowo finansować taką inicjatywę.

  • Reasumując nie widze powodu dla którego Polska miała by być obecna w tym programie jako partner rządowy.
  • Można równie dobrze zachęcać firmy i osoby prywatne by zechciały zakupić sprzęt dla szkół. Niestety szkoły w większości są rządowe więc nie wiem czy ktokolwiek chciałby finansować państwową edukację jeśli nie musi tego robić.
  • Inną pozytywną rzeczą nie związaną z tematem jest ogromne zwiększenie popularności systemów otwartych. Wiele firm programistycznych będzie starało się by ich oprogramowanie współdziałało z takimi komputerami. Czy to w arch. klient-server, czy natywnie. Nawet zachęcenie producentów do tego by ich oprogramowanie było projektowane z uwzględnieniem różnorodności systemów operacyjnych było by sukcesem.

Lokalizacja i tworzenie nowego oprogramowania

Oczywiście język polski powinien istniec w takich projektach jak Fedora czy oprogramowanie OS. Tłumaczenie programów edukacyjnych Celesta czy programów z EduCD jest zamierzeniem bardzo sensownym. Polskie oprogramowanie edukacyjne to rozumiem, ale hardware?

Za 400zł mozna kupic działający komputer o lepszych parametrach i do tego ze standardowymi elementami! Co więcej mozna za te pieniądze kupić używany laptop na aukcji.

Jedynie w zasilaniu i w tworzeniu społecznosciowych sieci widzę pewnien plus. Stary srzęt zazwyczaj nie ma Wi-Fi, nie jest tak mobilny (baterie nie te). Ale nie przesadzałbym z tą ceną. To nie jest az tak ważne.

Pozytywną rzeczą było by na pewno produkowanie oprogramowania na komputery z Linux'em, ale raczej będzie to oprogramowanie siłą rzeczy serwerowe. Gdyż ilośc danych do przechowywania na takim laptopie jest niewielka.

Dlaczego laptop

Jak ktoś już wcześniej zauważył, laptop ma tu sens niewielki. Starsze komputery stacjonarne są śmiesznie tanie. Dlaczego laptop? Dla dzieci? Do szkół? Laptop ma sens wtedy, kiedy istotna jest mobilność. W przeciwnym wypadku można kupić sprzęt stacjonarny, o rząd wielkości taniej.

To fakt, u nas raczej z prądem nie ma aż takich problemów

Bardziej istotna kwestia: co na takim laptopie da się uruchomić? Na szczęście nie jesteśmy krajem Trzeciego Świata i nie musimy cofać się do wersji oprogramowania sprzed kilku lat, by sprostać wymaganiom platformy sprzętowej.

W USA istnieje od lat inicjatywa fundowania/kupowania przez rodziców itp. całej klasie laptopów. Znam to z inicjatywy zakupu laptopów iBook firmy Apple. Dzieci uczą się normalnych zajęć, jak obróbka zdjęć, filmowania i obróbki wideo czy tworzenia muzyki. Te umiejetności poprawiają używając takiego laptopa do swoich własnych zadań, np. zdjęć rodzinnych.

  • Inicjatywy dla dobra ludzkości - tak! Ale tylko przemyślane, odpowiadające lokalnym warunkom.
  • Może więc warto było by lobbować za wprowadzeniem zakupu normalnych laptopów dla dzieci. Zakupy hurtowe przeprowadzane przez MEN były by dużo tańsze. Samo zmniejszenie podatku i cła było by ogromną obniżką i w efekcie mogło by się okazać, że Polskę stać na program zakupu laptopów dla każdej klasy o ile rodzice zgodzili by się na pokrycie np. 70% ceny komputera. Rok temu Wal-Mart oferował laptopa za 500$ w detalu.

Może lepiej elektroniczne książki?

Wiem, że mówienie o książkach elektronicznych może irytować niektóre osoby, w szczególności jeśli weźmiemy pod uwagę, że dostępne na rynku palmtopy itp. nie specjalnie nadają się do zastosowań, jakie powinna posiadać prawdziwa elektroniczna książka.

Dlaczego tak uważasz? Sam mam Biblię na palmtopie m100. Sprzęt leciwy, wolny, ale sprawdza się idealnie. Mam dwie wersje Biblii, mam wyszukiwanie i sprzęt działa przy normalnym użytkowaniu 3 tygodnie lub 1.5 miesiąca. Przy tym cena była śmiesznie mała poniżej 60zł.
Chodziło mi przede wszystkim o czas użytkowania bez baterii oraz kontrast uzyskiwany na urządzeniach tego typu. Co do czasu użtykowania, to widać moje doświadczenia są niereprezentatywne, aczkolwiek co do kontrastu, to myślę, że jest on jednak bardzo istotny. Być może moje rozumowanie jest błędna, aczkolwiek gdyby nie był to problem, to po co w ogóle pracowano by nad takimi technikami jak e-ink?

Może najpierw określę te wymagania, a później przedstawię rozwiązanie, które pojawia się na horyzoncie.

1. Podstawowe wymaganie dotyczy oczywiście czytania dokumentów elektronicznych - przynajmniej podstawowych rodzajów takich jak pdf i html.

2. Aby dokumenty elektroniczne mogły jakoś zjawić się w książce elektronicznej, musi ona posiadać "kontakt ze światem" i jeśli kontakt ten nie ma być uzależniony od innych komputerów, np. w domu dziecka, to urządzenie takie powinno posiadać wbudowane gniazdko ethernet albo wi-fi.

Nadal jest zależne od wi-fi lub ethernetu, który nie jest darmowy. Mamy więc albo zależność od komputera w szkole albo od sieci. Jakkolwiek samo przenoszenie jest już problemem. I zazwyczaj we wszystkich rozwiązaniach (Avantgo,Plucker) dzieje się to właśnie przy okazji synchronizacji.

W szczególności w tym drugim wypadku można by instalować w szkołach punkty dostępowe, np. w bibliotekach. Takie rozwiązanie nie byłoby drogie, gdyż wymagane połączenie nie musiałoby posiadać dużej przepustowości, jeśli założymy, że zwykle czytane byłyby teksty.

5 lat temu był taki pomysł i zastanawiano się gdzie należy umieścic takie punkty dostępowe. Rozważano: pocztę,biblioteki i szkoły. Ostatecznie okazało się, że system biblioteka (jak jest obecnie) plus dom i praca w zupełności wystarczy.
Chyba trochę zboczyliśmy z tematu, czyż nie? Skoro mówimy o dzieciach, których nie stać na własny komputer w domu, to po co wymieniać dom i pracę (czyją)?

3. Przydałaby się również możliwość robienia notatek na takich urządzeniach. Wtedy, w przyszłości możliwe byłoby (teoretycznie) zastąpienie tradycyjnych zeszytów tego rodzaju urządzeniami notującymi.

Zupełnie nierealny pomysł. Do dziś nie wynaleziono nic szybszego niż klawiatura i tak jeszcze długo zostanie.
Doprawdy? Ja robię notatki ręcznie (na papierze) i wydaje mi się, że system ten jest szybszy niż klawiatura. Przeniesienie tego na urządzenie elektroniczne (tzn. wyposażone w ekran dotykowy) wydaje mi się pomysłem sensownym. Wspominany przeze mnie Iliad posiada właśnie takie rozwiązanie. Zdaje się, że na stronie jest filmik prezentujący robienie odręcznych notatek na tym urządzeniu.

4. Urządzenie powinno pobierać jak najmniej prądu. Można określić to wymaganie w ten sposób - powinno pozwalać na czytanie/pisanie przez co najmniej 8 godzin bez potrzeby ponownego ładowania.

5. Urządzenie powinno zapewniać dostęp do różnego rodzaju słowników. Tutaj widzę największą rolę społeczności internetowych, które mogą rozwijać słowniki i leksykony różnej maści oraz gromadzić informacje na ich temat. (wikipedia, słowniki ortograficzne, bilingualne, etc.)

dlaczego słowniki maja jakąś szczególną wartość? A już mapy nie? A program do oglądania gwiazd? System powinien zapewniać łatwe tworzenie oprogramowania i mieć możliwość jego instalacji. Jesli oprogramowanie będzie różne od tego dużego mało firm wogóle go wyprodukuje. Linux jest tu najlepszym wyjściem.
Słowniki to tylko przykład - a przykładów można oczywiście mnożyć bez liku. Tym niemniej jeśli weźmiemy pod uwagę moc obliczeniową książek elektronicznych, to znacznie bardziej prawdopodobne jest, że na początku będą zawierały i prezentowały dane w formie tekstowej.

Obecnie na rynku nie można znaleźć urządzenia tego typu, aczkolwiek od kilu lat śledzę rozwój elektronicznego atramentu (e-ink) i wydaje się, że niedługo, również na rynku europejskim, dostępne będą urządzenia, które spełniają przedstawione kryteria. W szczególności obiecujący jest tutaj iliad - urządzenie wymyślone przez Philipsa. Problemem jest oczywiście cena - z źródeł nieoficjalnych wiem, że początkowo ma wynieść 650 euro :( Tym niemniej można spodziewać się, że w przyszłości cena spadnie, w szczególności jeśli zamówienia obejmowałyby wiele tysięcy sztuk.

Obecnie Sony wypuszcza na rynek zachodni już drugą wersję swojego czytnika. Niestety cena nadal jest zaporowa 500$. Systemem jest zmodyfikowany Linux. Ostatnio Sony chciało nawet otworzyć swój format plików.

W urządzeniu Philipsa akceptowane są najpopularniejsze formaty - takie jak .txt, .html, .pdf Myślę, że Sony jak zwykle przyjął złą strategię marketingową.

  • Oznacza to, że jednak taki laptop Negroponte jest dużo tańszy i dłużej będzie działał od dowolnego palmtopa. Oprogramowanie jest nieporównywalnie więcej niż na palmtopach wszystkich producentów razem wziętych.
Co do ceny, to oczywiście racja, ale co do czasu działania, to się nie zgodzę. E-ink charakteryzuje się tym, że jeśli wyświetlamy statyczny obraz to zużycie prądu jest ZEROWE. Nie wiem, czy istnieje wyświetlacz LCD, który posiadałby taką własność (tzn. wiem - nie istnieje).
Muszę Cię zasmucić. Takie wyświetlacze podobne do LCD oczywiście istnieją od co najmniej 2 lat. Do tego niestety podręcznik to nie książka beletrystyczna i często sie ją kartkuje. Problem też jest w tym, że rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach. Ja pisze o tym co jest o rozwiązaniach na dziś. Ty uparcie piszesz o tym co ma być. Przypominam, że pierwsza partia laptopów ma dotrzeć do dzieci w tym roku.
Oprogramowanie - owszem, to jest problem.