Talk:OLPC Poland

From OLPC
Jump to navigation Jump to search

Sens działań w specyfice polskiej

Pytanie brzmi: Czy taki system przyjmie się w ogóle w Polsce? Podejścia są dwa. Albo Polska to kraj zbyt bogaty na taką inicjatywę lub opieszałość naszego ministerstwa i brak lobbingu.

0. Polska to nie biedny kraj jak Tajlandia. Tu dzieci mają dostęp do internetu, znajomych z komputerami itp. W programie nie bierze też udziału USA czy Australia. Prawie cała zachodnia Europa również nie jest zainteresowana. Ale np. Włochy już są.

To, co jest prawda w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu nie jest prawdą w innych regionach. Według GUS Polsce tylko 40% rodzin ma komputer, w badaniach na temat komputeryzacji 60% Polaków powiedziało, że w ogóle nie widzi potrzeby posiadania dostępu do sieci.
Jeśli Polacy (a co za tym idzie też i rodzice) odrzucają internet, to może znaczy, że faktycznie nie potrzebuje takiego dostępu?
Raczej nie zdaje sobie sprawy z korzyści jakie może odnieść z tego tytułu.
Trzeba by udowodnić, że ci ludzie nie wiedzą o czym mówią co może być trudne. Ilość osób w Polsce, która miała jakikolwiek dostęp do sieci jest ogromny (ale przyznam, że nie znam aktualnych danych, pamiętam tylko dane sprzed kilku lat). Samo stwierdzenie, że nie wiedzą co tracą trąci wydumaną wyższością naszej wiedzy od ich wiedzy. Rodzice zawsze mają lepsze rozeznanie co lepsze jest dla ich dziecka. Jeśli założymy inny pogląd doprowadzi to do zamordyzmu i niewoli.

1.

Cała ściana wschodnia to cyfrowa czarna dziura: wszystkie 5 najbiedniejszych regionów Unii Europejskiej leży w Polsce. Zdecydowanie jest potrzeba tego programu. Rekrutacja 03:26, 6 June 2006 (EDT)

Może Polski nie stać na komputeryzację w takim stylu? Może rodzice i sponsorzy sami powinni zakupić taki sprzęt? Choć z drugiej strony można by było hybrydowo finansować taką inicjatywę.

  • Inną pozytywną rzeczą nie związaną z tematem jest ogromne zwiększenie popularności systemów otwartych. Wiele firm programistycznych będzie starało się by ich oprogramowanie współdziałało z takimi komputerami. Czy to w arch. klient-server, czy natywnie. Nawet zachęcenie producentów do tego by ich oprogramowanie było projektowane z uwzględnieniem różnorodności systemów operacyjnych było by sukcesem.

Lokalizacja i tworzenie nowego oprogramowania

Oczywiście język polski powinien istniec w takich projektach jak Fedora czy oprogramowanie OS. Tłumaczenie programów edukacyjnych Celesta czy programów z EduCD jest zamierzeniem bardzo sensownym. Polskie oprogramowanie edukacyjne to rozumiem, ale hardware?

Za 400zł mozna kupic działający komputer o lepszych parametrach i do tego ze standardowymi elementami! Co więcej mozna za te pieniądze kupić używany laptop na aukcji.

Jedynie w zasilaniu i w tworzeniu społecznosciowych sieci widzę pewnien plus. Stary srzęt zazwyczaj nie ma Wi-Fi, nie jest tak mobilny (baterie nie te). Ale nie przesadzałbym z tą ceną. To nie jest az tak ważne.

Pozytywną rzeczą było by na pewno produkowanie oprogramowania na komputery z Linux'em, ale raczej będzie to oprogramowanie siłą rzeczy serwerowe. Gdyż ilośc danych do przechowywania na takim laptopie jest niewielka.

  • Reasumując nie widze powodu dla którego Polska miała by być obecna w tym programie jako partner rządowy.
  • Można równie dobrze zachęcać firmy i osoby prywatne by zechciały zakupić sprzęt dla szkół. Niestety szkoły w większości są rządowe więc nie wiem czy ktokolwiek chciałby finansować państwową edukację jeśli nie musi tego robić.

Dlaczego laptop

Jak ktoś już wcześniej zauważył, laptop ma tu sens niewielki. Starsze komputery stacjonarne są śmiesznie tanie. Dlaczego laptop? Dla dzieci? Do szkół? Laptop ma sens wtedy, kiedy istotna jest mobilność. W przeciwnym wypadku można kupić sprzęt stacjonarny, o rząd wielkości taniej.

To fakt, u nas raczej z prądem nie ma aż takich problemów

Bardziej istotna kwestia: co na takim laptopie da się uruchomić? Na szczęście nie jesteśmy krajem Trzeciego Świata i nie musimy cofać się do wersji oprogramowania sprzed kilku lat, by sprostać wymaganiom platformy sprzętowej.

W USA istnieje od lat inicjatywa fundowania/kupowania przez rodziców itp. całej klasie laptopów. Znam to z inicjatywy zakupu laptopów iBook firmy Apple. Dzieci uczą się normalnych zajęć, jak obróbka zdjęć, filmowania i obróbki wideo czy tworzenia muzyki. Te umiejetności poprawiają używając takiego laptopa do swoich własnych zadań, np. zdjęć rodzinnych.

Inicjatywy dla dobra ludzkości - tak! Ale tylko przemyślane, odpowiadające lokalnym warunkom.

Może lepiej elektroniczne książki?

Wiem, że mówienie o książkach elektronicznych może irytować niektóre osoby, w szczególności jeśli weźmiemy pod uwagę, że dostępne na rynku palmtopy itp. nie specjalnie nadają się do zastosowań, jakie powinna posiadać prawdziwa elektroniczna książka.

Może najpierw określę te wymagania, a później przedstawię rozwiązanie, które pojawia się na horyzoncie.

1. Podstawowe wymaganie dotyczy oczywiście czytania dokumentów elektronicznych - przynajmniej podstawowych rodzajów takich jak pdf i html.

2. Aby dokumenty elektroniczne mogły jakoś zjawić się w książce elektronicznej, musi ona posiadać "kontakt ze światem" i jeśli kontakt ten nie ma być uzależniony od innych komputerów, np. w domu dziecka, to urządzenie takie powinno posiadać wbudowane gniazdko ethernet albo wi-fi. W szczególności w tym drugim wypadku można by instalować w szkołach punkty dostępowe, np. w bibliotekach. Takie rozwiązanie nie byłoby drogie, gdyż wymagane połączenie nie musiałoby posiadać dużej przepustowości, jeśli założymy, że zwykle czytane byłyby teksty.

3. Przydałaby się również możliwość robienia notatek na takich urządzeniach. Wtedy, w przyszłości możliwe byłoby (teoretycznie) zastąpienie tradycyjnych zeszytów tego rodzaju urządzeniami notującymi.

4. Urządzenie powinno pobierać jak najmniej prądu. Można określić to wymaganie w ten sposób - powinno pozwalać na czytanie/pisanie przez co najmniej 8 godzin bez potrzeby ponownego ładowania.

5. Urządzenie powinno zapewniać dostęp do różnego rodzaju słowników. Tutaj widzę największą rolę społeczności internetowych, które mogą rozwijać słowniki i leksykony różnej maści oraz gromadzić informacje na ich temat. (wikipedia, słowniki ortograficzne, bilingualne, etc.)

Obecnie na rynku nie można znaleźć urządzenia tego typu, aczkolwiek od kilu lat śledzę rozwój elektronicznego atramentu (e-ink) i wydaje się, że niedługo, również na rynku europejskim, dostępne będą urządzenia, które spełniają przedstawione kryteria. W szczególności obiecujący jest tutaj iliad - urządzenie wymyślone przez Philipsa. Problemem jest oczywiście cena - z źródeł nieoficjalnych wiem, że początkowo ma wynieść 650 euro :( Tym niemniej można spodziewać się, że w przyszłości cena spadnie, w szczególności jeśli zamówienia obejmowałyby wiele tysięcy sztuk.